Rozdział pierwszy :
„ Ulewa. Noc owija mnie w swój czarny aksamitny płaszcz. Kaptur naciągnięty na twarz, błąkałam się zalana deszczem i łzami. Wątpliwości, strach ; nie wiem już, w co wierzyć, komu wierzyć. Drżę…nie tylko z zimna. Emocje powstają we mnie jak wstrząsy, jak błyskawice. Które przecinają niebo. Park wygląda jak wyjęty z koszmaru. Rozmyte kształty drzew, mrok, w którym giną zarysy budynków…”- czytałam właśnie jedną z moich ulubionych książek, kiedy za pleców usłyszałam znajomy głos.
- A ta znowu zamula przy tej książce…
- Tsaaa…– syknęłam pod nosem odwracając się w stronę wysokiego ciemnego blondyna, w którego niebieskich oczach odbijało się światło lampki nocnej i smutku. Chłopak spuszczając wzrok na ziemię usiadł obok mnie i splatając nasze dłonie szepnął – On nie żyje…
- Ale jak to, kto ?– zapytałam, lecz ten nie odpowiedział.
Siedząc naprzeciwko niego spoglądałam w błękitne oczy , w których po chwili pojawiły się łzy.
- Pamiętasz jak mówiłem Ci że mojego młodszego brata zabrali wczoraj do szpitala, gdyż miał straszne bóle w klatce piersiowej ? Okazało się że ma guza na sercu...Dzisiaj rano nastąpił zgon. Dokładnie 3:21…a jego ostatnie słowa nadal odbijają się w mojej głowie ‘ życie nie kończy się tu na dole, są jeszcze wspomnienia…dlatego nie raz się jeszcze spotkamy’
- Był cudownym chłopcem, który nadal żyje w naszych sercach. Nie zapomnij o tym. – wyszeptałam podając mu paczkę chusteczek po czym oboje zamilkliśmy…
Jego zły spadały na moją czarną jak mrok pościel, a oczy iskrzyły w świetle księżyca w którego w tym momencie był wbity jego wzrok. Doskonale wiedziałam w jakim stanie się teraz znajduje w końcu sama nie dawno straciłam bliską mi osobę jaką była moja matka. Tak wychowuje mnie ojciec, i jestem rozpuszczoną jedynaczką jak to uważa połowa ludzi w mojej ‘cudownej’ szkole, a przyjaciele ? Oni z czasem odchodzą jak wszystko w naszym życiu, lecz mimo wszystko kiedyś powrócą jak ten ciepły letni wiatr, którego mi tak bardzo teraz brakuje.
- ‘ Czym jest życie bez wschodu słońca , czym jest zmierzch bez księżyca i gwiazd na niebie ? ‘ –przypomniały mi się słowa mojej matki, matki która żyła chwilą nie patrząc w tył. To właśnie za to ją tak bardzo podziwiałam, bo żyła tak jak ja od małego tego pragnęłam.
Ciszę jaka panowała w pomieszczeniu przerwał dźwięk jaki wydobywał się z mojego telefonu…
- Tak słucham ? – zapytałam po naciśnięciu zielonej słuchawki, lecz po drugiej stronie słychać było tylko krzyki, przeraźliwe krzyki które momentalnie wzbudziły we mnie niepokój…po chwili cisza, a w oddali słychać szepty błagające o pomoc. Na moim ciele pojawia się gęsia skóra, a wzrok Damiana mówił sam za siebie.
- Kaśka ! – oboje krzyknęliśmy spoglądając na wyświetlacz telefonu, po czym zerwaliśmy się na równe nogi i wybiegliśmy z pokoju…
świetne<3 tak jak zawsze zresztą, czekam na kolejne rozdziały mośku:**
OdpowiedzUsuńłoł ; o
OdpowiedzUsuńgenialne ale przerwane w najlepszym momencie
+ czekam na kolejny
Ciekawie się rozpoczyna ;]
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, co może stać się dalej ;))
Pozdrawiam ;*
faajne ;D
OdpowiedzUsuń